Dzisiaj takie podsumowanie całego tego tematu, który ostatnio studiowaliśmy, czyli reinkarnacji. Dowiedzieliśmy się, jakby powtórzyliśmy to, że te wiadomości na temat tego, że nie jesteśmy swoim ciałem, nie jesteśmy umysłem. Dusza jako taka, czyli my, duchowa istota, istniejemy wiecznie, ale to ciało, ponieważ jest materialne, nie trwa wiecznie.
W pewnym momencie się zaczyna, kiedy jest połączenie jajeczka z plemnikiem, zaczyna się tworzyć ciało dziecka. Jest to, można powiedzieć, pojazd dla duszy, po to, żeby mogła tutaj kontaktować się z tym ciałem. Dowiedzieliśmy się o tym, że w zależności od tego, jakie są nasze myśli, jakie są nasze pragnienia, jaka jest nasza karma, czyli to, co tworzymy poprzez swoje działanie, jak posiejesz, tak zbierzesz, tworzymy mentalne ciało najpierw, za życia jeszcze tego ciała, dzięki któremu po opuszczeniu tego ciała i kiedy przyjmujemy kolejne materialne ciało, subtelne ciało, które tworzy się w naszym umyśle, jest tym ciałem, które jest jakby matrycą dla kolejnego ciała.
Więc to, czego pragniemy, to, jak działamy, determinuje nasze następne ciało. I jesteśmy uwięzieni tutaj w tym kole narodzin i śmierci. Narodziny, choroby, starość, śmierć, narodziny, choroby, starość, śmierć itd.
Żeby wyjść z tego koła narodzin i śmierci, musimy nasze działania wykonywać na platformie duchowej. W tym pomaga nam medytacja, w tym pomagają nam wskazówki czystych wielbicieli Boga, mistrzów, prawdziwych mistrzów duchowych. Te rzeczy, które są zapisane w pismach.
I to nazywa się bhakti-yogą, czyli transcendentalną, wieczną służbą oddania dla najwyższej osoby. Czyli poprzez proces bhakti-yogi zaprzyjaźniamy się z Bogiem. Jest On nie dla nas tylko sędzią jakimś, który każe i nagradza, tylko jest naszym prawdziwym przyjacielem, osobą, którą możemy kochać.
I na tym wczoraj żeśmy się zatrzymali i dzisiaj idziemy dalej. Ten taki tytuł tego dzisiejszego mini-wykładu to iluzja samowystarczalności. Iluzja samowystarczalności to inaczej duma, fałszywy prestiż, myślenie, że jestem w centrum i nie potrzebuję ani Boga, ani nikogo innego do tego, żeby mi pomógł.
I tutaj taki cytat o miłości, który wiąże się też z tym tematem. Jeśli kochasz innych, zaczynając od tych, którzy są wokół Ciebie, a żeby to zrobić to musisz najpierw pokochać Krysznę i poznać czym jest prawdziwa miłość. I troszczysz się o nich, przyprowadzasz ich do tego źródła szczęścia, źródła miłości, tak żeby mogli się napić, a nie tak naprawdę piasek brać na pustyni za wodę.
To wtedy naprawdę ich kochasz. Wtedy jesteś w innym świecie. I chociaż wydaje się, że jest to świat materialny, to nim nie jest, jest to świat duchowy.
Nie pozwól dumie powstrzymywać Cię od wejścia do właśnie tego świata duchowego. Bo duma jest powiedziane, że powstrzymuje nas właśnie i ta iluzja samowystarczalności. Ludzie myślą, że Bóg jest dla słabych, wiecie, że nie potrzebuje niczego takiego.
Ja jestem mocny, ja umiem sam o siebie zadbać, zatroszczyć się. I to powstrzymuje taką osobę od wejścia do duchowego wymiaru. I tutaj czytamy takie pytanie.
Jeśli ktoś staje się czystym bhakti joginem, wielbicielem Boga, czy nadal powinien zajmować się kwestią uwolnienia się z koła narodzin i śmierci? Czy czysty wielbiciel Boga powinien troszczyć się o swoje własne wyzwolenie z cyklu reinkarnacji? Nie, nie dba on o korzyść własną. Pan przyrzeka wyzwolenie tym, którzy poświęcają Mu swoje życie i miłość. Czyli jeżeli powracasz do tego swojego naturalnego stanu świadomości, jeżeli łączysz swoją wolę z wolą Kryszny, wtedy nie musisz się o to martwić, ponieważ to jest przyznawane zarówno wyzwolenie właśnie z tego koła narodzin i śmierci, jak i inne różne rzeczy są Tobie przyznawane.
Nie musisz się o to troszczyć, martwić o wyjście z koła narodzin i śmierci. Bhagavad Gita 18.65 mówi, Kryszna mówi. Zawsze myśl o mnie, czyli tutaj jest opisany ten proces bhakti jogi.
Zostań moim wielbicielem. Czcij mnie i składaj mi hołd, a bez wątpienia przyjdziesz do mnie. Obiecuję Ci to, ponieważ jesteś mi bardzo drogim przyjacielem.
Czyli cała bhakti joga polega na zaprzyjaźnieniu się z Kryszną i na widzeniu Go i na poznaniu Go. Czysty bhakti jogi nie zajmuje się tym, czy ponownie przyjmie narodziny czy nie. W istocie właśnie to wyróżnia doskonałego wielbiciela Boga.
W ogóle nie dba on o korzyść własną. Nie jest to już materialnie zmotywowane. Większość ludzi pożąda albo zaspokojenia zmysłów bhukti, w sanskrycie bhukti, albo wyzwolenia, czyli mukti.
Ale bhakta, czyli czysty wielbiciel Boga, nie dba ani o zadowolenie zmysłów, ani o zbawienie. Dba tylko o bhakti, czyli miłość. Interesuje go tylko przyjemność Kryszny, zadowolenie tego, którego kocha.
Oto natura prawdziwej miłości. Miłość do Boga usuwa w cień troskę o korzyść własną. Ktoś taki naturalnie dalej pragnie być szczęśliwy, ale ponieważ kocha Boga, jego osobiste zadowolenie jest teraz związane z zadowoleniem Pana.
I wszystkie swoje związki ma na platformie duchowej. To nie jest tak, że bhakti jogi musi porzucić rodzinę, wiecie, miłość do innych żywych istot. Nie jest tak.
Tylko musi zmienić bycia w centrum na bycie zadowalającym dla najwyższej osoby. I stara się te związki swoje właśnie mieć na platformie duchowej. Wiąże się z osobami, które, czy to jeżeli chodzi o przyjaźń, czy o rodzinę, które także dążą do tego samego celu i przyprowadza ich, właśnie troszczy się o ich duchowe dobro.
Tutaj jest taki werset, który mówi o tym, że wielbiciel Boga cieszy się, jeśli ten, którego kocha jest zadowolony. Wtedy jest szczęśliwy. Tak więc, mając tę ufność, wiemy, że jak długo pozostajemy w ciele, jesteśmy pielgrzymami z daleka od Pana.
Mamy jednak nadzieję i chcielibyśmy raczej opuścić nasze ciało i stanąć w obliczu Pana. Dlatego też staramy się Jemu podobać, czy to gdy z Nim, czy gdy z daleka od Niego jesteśmy. Czyli niezależnie od tego, czy tutaj przebywasz w materialnym świecie, czy nie, starasz się zadowolić swojego najlepszego przyjaciela.
Tak więc, wielbiciel Tiogin nie ma już woli oddzielonej od woli Boga. Cieszyłby się, gdyby mógł znaleźć się poza ciałem, poza światem materialnym, w domu u Pana. Ale jeszcze ważniejsze jest dla niego, aby być miłym Panu, aby móc służyć Mu z miłością i oddaniem.
Taki jest czysty wielbiciel. Nie sprzeciwia się on, jeśli Pan chce, aby pozostał w świecie materialnym lub przyjmował narodziny raz po raz, nawet na planetach piekielnych. Dla wielbiciela Boga szczęście to możliwość pełnienia miłosnej służby dla Boga.
To, czy służy Panu w światach materialnych, czy też duchowych, jest Mu najzupełniej obojętne. I tutaj Pan Czejtania prabu wyraża to w swojej modlitwie. Owszechmocny Panie, nie pragnę gromadzić bogactw, ani nie pragnę pięknych kobiet, czy też jakiejkolwiek liczby zwolenników.
Pragnę jedynie bezwarunkowej służby oddania dla Ciebie narodziny po narodzinach. No i to bardzo ważne, aby nie udawać takiego stanu, że jest się takim zaawansowanym bak Tioginem. Równie ważna jest szczera nadzieja, że pewnego dnia osiągnie się poziom takiej czystej, transcendentalnej miłości.
Tutaj mamy osiem, to już jest zakończenie tej książki, osiem modlitw Pana Czejtani. Wczoraj czytaliśmy o tych promieniach Księżyca Miłosierdzia, a dzisiaj przeczytamy dwie następne. O mój Panie, samo Twoje święte imię może obdarzyć istoty ludzkie wszelkim błogosławieństwem.
I dlatego masz setki i miliony imion takich jak Kryszna i Gowinda. W imionach tych zawarłeś wszystkie swoje transcendentalne energie. I nie ma żadnych ścisłych reguł intonowania tych imion.
O mój Panie, dzięki swojej dobroci ułatwiłeś nam zbliżenie się do Ciebie poprzez Twoje święte imiona, lecz ja jestem takim nieszczęśnikiem, że nie są dla mnie one atrakcyjne. O tym też żeśmy już czytali. Święte imię Pana należy intonować w pokornym stanie umysłu.
Człowiek musi być bardziej tolerancyjny niż drzewo, pozbawiony poczucia fałszywego prestiżu i gotowy okazać wszelki szacunek innym, nigdy nie pragnąc go dla siebie. W takim stanie umysłu można intonować święte imię Pana. Czyli można intonować mantry, medytować z mantrami, tylko w takim stanie.
Przeniesienie się do świata duchowego jest właśnie zależne od tego, czy pozbędziemy się tego fałszywego prestiżu i dumy, i mamy ten szacunek, tolerancję w swoich cechach. I o tych cechach duchowych i m.in. o dumie, iluzji, samowystarczalności będziemy jeszcze mówili, kiedy będziemy mówili o cechach Bhakti Jogina, które można rozwijać po kolei. Natomiast dzisiaj krótka rzecz na temat tej iluzji.
Jeżeli podporządkujesz się Krysznie, umieszczasz świat w Jego rękach. On jest kontrolerem. Czyli już nie próbujesz kontrolować tego, co się dzieje, nie myślisz, że z kołem narodzin i śmierci, z tym, jak mówiłam, jak posiejesz, tak zbierzesz, jest związane cierpienie, i o tym też żeśmy mówili.
I osoba, która jest dumna mówi, ja nie zasługuję na takie cierpienie. Dlaczego cierpię? Dlaczego to akurat przydarza się mnie? Natomiast Bhakti Jogin czuje zupełnie inaczej. Umieszcza siebie w Jego rękach.
Mówi, cokolwiek zechcesz, tak będzie. Czegokolwiek chcesz ode mnie, tak będzie. Umieszczam siebie w Twoich rękach.
Twoja uwaga więc zostaje skierowana w Jego stronę. Bhakti Jogin w pewnym sensie nawet może lubić znajdować się w niebezpieczeństwie. I tutaj historia o królowej Kunti, która modliła się, niech przydarzają się niebezpieczeństwa, ponieważ dzięki temu mogę o Tobie pamiętać.
Bhakti Jogin mówi, potrzebuję Cię zawsze. W przeciwnym razie taka osoba, która jest dumna, i ta duma jest tak silna, że jeśli nie jestem zmuszony przez okoliczności, aby podporządkować się Tobie, to pozostaję w iluzji, że jestem najwyższym Panem i że nie potrzebuję Kryszny. Nawet się mówi, że jak trwoga to do Boga, dlatego wtedy te osoby, które na przykład zachorują, albo mają jakąś taką naprawdę ciężką sytuację, albo mają dwie możliwości, albo się całkowicie odwrócą od Boga, bo myślą właśnie, wiecie, to jest taka duma duża, albo tak naprawdę przytulają się do Boga i w pokorze wołają do Niego o pomoc.
Więc to jest dużo, dużo lepsze. Za każdym razem, kiedy ktoś znajduje się w sytuacji, która jest problemem, która jest trudnością, czy to fizyczną, czy mentalną, cokolwiek to jest, to jest wyzwanie. Czym jest to wyzwanie? Wyzwaniem jest to, czy będę pamiętać, aby podporządkować się Krysznie, czy skorzystam z tej możliwości przyjęcia w Nim schronienia, przyjęcia schronienia w Krysznie, umieszczenia siebie i mojego życia w Jego rękach.
To jest wyzwanie. I tak naprawdę to duma powstrzymuje nas od zrobienia tego. Kiedy więc intonujemy imiona Kryszny, kiedy intonujemy mantry, intonowanie tych imion w pokornym stanie umysłu, bycie wolnym od dumy oznacza także bycie wolnym od dumy samowystarczalności.
To jest u podstawy całej naszej dumy. Jestem samowystarczalny, jestem niezależny, jak małe, kryminalne dziecko. I kiedy mamy komplikacje w życiu, kiedy mamy komplikacje, czy jest to nasze życie w naszym życiu zawodowym, życiu osobistym, życiu fizycznym, mentalnym, cokolwiek to może być, kiedy jest tam jakaś zmiana na gorsze, rzeczy nie układają się tak, jakbyś chciał, nie pozwól w swojej dumie powodować gniewu i uczucia niedowierzania, szoku, ale zamiast tego zauważ, że jest to możliwość pamiętania.
Nie jestem kontrolerem, nie jestem Kryszną. I przyjmij schronienie w Krysznie. Przytuń się do Niego i nie pozwól, aby duma powstrzymywała Cię od wstąpienia do duchowego wymiaru.
Tak więc taką dzisiaj mamy wskazówkę.