Głęboki wpływ doświadczeń spoza ciała na sposób widzenia świata zaznacza się nie tylko w postawie danej osoby wobec śmierci, ale również w jej poczuciu celu życia. Oczywiście nie musimy chcieć mieć jakiegoś doświadczenia spoza ciała, ale OBE, czyli Out of Body Experience, czyli doświadczenie spoza ciała lub śmierć kliniczna, ponieważ te doświadczenia spoza ciała mogą być wielorakie, można ich doświadczyć podczas medytacji głębokiej, ale też można ich doświadczyć np. mdlejąc.
Nie każde omdlenie będzie doświadczeniem spoza ciała, ale ja akurat osobiście miałam kiedyś taki przypadek, że po prostu nie wiadomo od czego, bo wszystko było dobrze z moim ciałem, ale po prostu tak opuściłam swoje ciało. Swaróp mnie cucił, a powiem Wam, że ja od urodzenia w sumie dużo bólu doświadczam w swoim ciele, chociaż teraz ostatnio nie aż tak, ale doświadczyłam dużo bólu, ogólnie tak na co dzień i opuściłam swoje ciało, poczułam po prostu taką wolność od tej skorupy. W ogóle bez bólu byłam, nie będę tam jeszcze opisywać, ale miałam takie doświadczenie, można powiedzieć, światła.
Natomiast nie zawsze tak jest, ale ja akurat tak miałam, było to bardzo przyjemne, ale Swaróp jak to usłyszał, że ja upadłam, to zaczął mnie cucić i ja w pewnym momencie znowu doświadczyłam tego, jak on mnie tam klepie po twarzy i takiego wciągnięcia z powrotem do ciała i było to po prostu straszne, ponieważ wcześniej ja byłam już przyzwyczajona do tego bólu, a po tym doświadczeniu miałam wrażenie, jakby ktoś zabandażował moje ciało w bandaż taki elastyczny. Było to straszne, bardzo narzekałam do Swarupa co on zrobił, ale on mówi, no co miałam zrobić, przecież musiałam Cię jakoś ratować. No w każdym razie miałam takie doświadczenie, miałam też inne doświadczenia, tutaj Aldi z naszych poranków miał doświadczenie śmierci klinicznej, opowiadał mi to, może kiedyś opowie na wizji, kiedy właśnie opuścił swoje ciało podczas takiej ciężkiej operacji i później lekarka zaczęła go tam reanimować i on to po prostu widział.
Więc takie zdarzenia mają miejsce i przeczytamy jeszcze fragmenty książek, będzie to wyjaśnienie reinkarnacji i książkę Kim jesteś? Pytanie. Przeczytałam książkę opisującą doświadczenia wielu ludzi, którzy przeżyli tak zwaną śmierć kliniczną, to znaczy umarli, a potem powrócili do tego samego ciała. Takie przeżycia opisują oni jako bardzo przyjemne, bardzo spokojne.
Wielu badaczy wyciągnęło stąd wniosek, że po śmierci osoba żyje w wiecznym pokoju i miłości. Czy tak jest naprawdę? Odpowiedź śla praupad. Nie ma czegoś takiego jak umieranie.
Osoba przebywa w ciele albo poza nim. Może ona opuścić swoje ciało, a mimo to zachować pewną z nim łączność. W takim przypadku może powrócić, ale po osiągnięciu pewnego punktu nie może już wrócić.
Czyli śmierć kliniczna jest tak jakby wyjściem poza ciało, ale jeszcze mamy połączenie z tym ciałem. Ludzie, którzy doświadczyli śmierci klinicznej, doszli do punktu granicznego. Nie wykazują oznak życia cielesnych, dlatego są uważani za klinicznie martwych, ale w rzeczywistości nie przekroczyli oni jeszcze tego punktu.
Zachowali związek ze swoimi ciałami w takim stopniu, że mogli do nich później powrócić. I to nie jest tak, że każdy doświadcza jakiegoś miłego, wiecie, światła czy jakiejś błogości itd., bo są też opisy ludzi, którzy mieli bardzo złe doświadczenia i nawet nie chcą o tym rozmawiać. Ogólnie ludzie nie chcą rozmawiać o takich rzeczach, bo boją się, że będą posądzeni, że mają wszystkie klepki nie po kolei.
Ale tak naprawdę to, czy doświadczamy, czy widzimy rzeczywiście na przykład swoje ciało, nad którym się unosimy, czy nie widzimy, czy mamy jakieś doświadczenie spoza ciała, jest zależne od naszej świadomości. Jeżeli czyjaś świadomość jest przytłumiona, może mieć takie doświadczenie śmierci klinicznej, ale jednocześnie może nie widzieć, nie mieć takich doświadczeń. Jeżeli czyjaś świadomość jest wyostrzona, to jak najbardziej może się takie coś pojawić.
Swarupa babcia, która już nie żyje, podczas chyba operacji serca, miała właśnie takie doświadczenie i nie chciała o tym za bardzo mówić, bo właśnie wszyscy mówili, mama, co ty tam opowiadasz. Ale kiedy Swarup zaczął, mój mąż, kiedy zaczął medytować i zaczął o tym opowiadać itd., to babcia jemu opowiedziała jakie miała doświadczenia, że właśnie widziała swoje ciało. I przeczytamy tutaj właśnie kilka takich doświadczeń, one są udokumentowane naukowo, robi się badania na ten temat.
Chociaż my sami nie możemy rozmawiać z ludźmi, którzy mieli takie doświadczenie śmierci klinicznej, możemy jednak zapoznać się z tym, czego dowiedzieli się od nich badacze. George Gallop opisuje fascynujący przypadek gospodyni domowej z Oklahoma, kobiety w średnim wieku, która przeżyła OBE przy porodzie swojego trzeciego dziecka. Powiedziała ona, ciężki poród trwał od drugiej w nocy do drugiej po południu.
Tuż przed tym jak urodził się Daniel, krzyczałam, żeby zrobili mi cesarskie cięcie, ale mój lekarz powiedział, zamknij się. Chciałam umrzeć ze wstydu z powodu moich wrzasków. Chciałam śmierci bardziej niż czegokolwiek innego.
I w pewnej chwili po prostu wyskoczyłam z mojego ciała i znalazłam się jakieś dwie lub trzy stopy nad sobą i wszystkimi w pokoju. Mój lekarz powiedział, mój Boże, mój Boże, ktoś przesunął się do mojego boku i walił w moją klatkę piersiową. Zastanawiałam się, dlaczego on uderza w moją piersi.
Daniel już wychodził. Spojrzałam w górę i zobaczyłam wiele istot czekających na mnie. Odwróciłam się myśląc o moim mężu i chciałam wyjść przez drzwi, ale jedynie przepłynęłam przez nie i w dół do holu przy wejściu, gdzie on stał razem z moją ośmioletnią córką.
Wszystko z nimi było w porządku. Wróciłam do sali porodowej. Chciałam pozostać po drugiej stronie, ale czułam, że powinnam wrócić i opiekować się moim dzieckiem, aż będzie miało 11 lat.
Natychmiast wskoczyłam z powrotem do swojego ciała. Kobieta, która trafiła do szpitala z poważną chorobą serca, tak opisała swoje doświadczenie śmierci klinicznej doktorowi Modiemu. Przestałam oddychać, a moje serce przestało bić.
Właśnie wtedy usłyszałam krzyk pielęgniarek. – Szybko, szybko, zapaść! Kiedy to mówiły, poczułam, że wychodzę ze swojego ciała. Uniosłam się w górę ponad oświetlenie stołu operacyjnego.
Widziałam to z boku i bardzo wyraźnie, a potem zatrzymałam się, unosząc się tuż pod sufitem i spoglądając w dół. Moje ciało leżało tam w dole, rozciągnięte na stole, dobrze widoczne. Wszyscy stali wokół niego.
Usłyszałam, jak jedna z pielęgniarek mówi – o mój Boże, ona umarła, a inna pochylała się, by reanimować mnie oddychaniem usta, usta. Zaraz potem zobaczyłam, jak wtaczają tam jakąś maszynę i przykładają elektrody do mojej klatki piersiowej. Kiedy to zrobili, zobaczyłam, jak całe moje ciało po prostu podskoczyło i spadło na podłogę oraz usłyszałam trzask kości.
To było okropne. Kiedy widziałam, jak tam w dole walą w moją klatkę piersiową oraz rozcierają moje ręce i nogi, pomyślałam – po co tyle zachodu? Przecież ja czuję się świetnie. Tak więc jest tutaj w tej książce dużo takich doświadczeń.
Niezależnie od tego, czy czyjaś świadomość jest przyćmiona i nie ma żadnych doświadczeń spoza ciała, czy nie, osoba nadal istnieje. To jest konkluzją tego rozdziału. To jest dla nas najważniejsze.
Nawet jeżeli ciało jest martwe, osoba nadal istnieje. W pewnych przypadkach jest ona świadoma swojego istnienia, w innych nie. Niemniej jednak, że ktoś nie jest świadomy własnego istnienia, nie oznacza, że nie istnieje.
Podobnie to, że niektórzy ludzie nie są świadomi własnego istnienia w czasie śmierci, w niczym nie umniejsza faktu, że wielu zachowuje tę świadomość, kiedy ich ciała są martwe. Tak więc choć nie można być świadomym własnego istnienia, jeżeli się naprawdę nie istnieje, to jednak można istnieć, nie będąc tego świadomym. Najbardziej oczywistym tego przykładem jest głęboki sen.
Stan, do jakiego porównali swoje doświadczenia ludzie zmarli śmiercią kliniczną, którzy nie mieli doświadczeń pozacielesnych. Doktor Negowski sam porównał takie zjawiska do kojącego snu. Jednakże osoba czy jaźń nadal istnieje, nawet podczas głębokiego snu, bez względu na to, jak bardzo jej świadomość może być tymczasową.
I oczywiście nie musimy chcieć mieć takich doświadczeń, bo możemy po prostu przyjąć tę wiedzę. To jest mądrość, że uczymy się albo z pism wedyjskich od mistrza duchowego, albo właśnie z doświadczeń takich osób możemy o tym wiedzieć. Poprzez medytację jednakże to przekonanie nie będzie tylko taką wiedzą powierzchowną, ale zdobędziemy rzeczywistą wiedzę i wizję tego, że nie jesteśmy swoim ciałem i że będziemy istnieć po śmierci tego ciała.
Jak to ciało się starzeje, nie będziemy lamentować. A taką dobrą rzeczą z takiego doświadczenia jest to, że często te osoby właśnie zupełnie zmieniają swoje życie. Po pierwsze nie boją się śmierci, ale po drugie mają bardziej określony cel życia.
Wiedzą, że ta materia, to wszystko co tutaj zostawią nie jest celem ich życia, dlatego bardziej są skłonni do tego, żeby rozwijać się duchowo. Aldi jak mi opowiadał to kiedyś na jednym z retrytów, to mówił, że właśnie po takim doświadczeniu wiedział, że jego siostra medytuje. Popraw mnie Aldi, jeżeli to nie jest prawda, ale jeżeli słyszysz nas.
Mówił, że właśnie chciał bardziej poznać dzięki temu medytację i cały ten temat reinkarnacji itd. I miał wiele dzięki temu takiej determinacji do tego, żeby właśnie tę wiedzę poznawać.